dżefo
fb
tw
g+
lin
lfm
bs

Fotorgrafia

Za swojego żywota przeszło przez moje ręce kilka aparatów. Zaczęło się od analogowych Canonów, ale było to dłuższą chwilę temu, więc opowiem jedynie o cyfrowych sprzętach.

Moja przygoda z cyfrową fotografią rozpoczęła się w 2004 roku, kiedy to dostałem 3-megapikselowy aparat Ricoh Caplio G4. Był to przyzwoity jak na ówczesne czasy aparat, który pochwalić mógł się bardzo sprawnym działaniem, ręczną nastawą ostrości, czy trybem makro, który chwytał ostrość od kilku centymetrów. Byłem zdumiony mogąc robić ostre zdjęcia oznaczeń na obudowach TSOP, czy BGA, lecz radość nie trwała przesadnie długo, albowiem po roku zdarzył się niefortunny przypadek - aparat trafił do kieszeni pełnej piasku, przez co obiektyw zatrzymał się w stałej pozycji. Dwa lata później, usterkę naprawiłem, lecz pojawiła się kolejna - na zdjęciach z niewiadomej przyczyny pojawiły się poziome paski, które skutecznie zaburzały odbiór zdjęcia.

Tego samego roku padło postanowienie o zakupie kolejnego cyfrzaka - za zawrotną kwotę 105zł kupiłem aparat marki Concord, model 3346Z. Była to wręcz plastikowa zabawka, lecz oferowała podstaowy wachlarz funkcji - był 3-krotny zoom optyczny i autofocus. Jakość zdjęć nie powalała, lecz w tej cenie nie można było narzekać - nawet najlepsze aparaty w ówczesnych telefonach komórkowych ustępowały "zawrotnej" jakości Concorda. Jednak i ten aparat padł ofiarą usterki, jaką był pęknięty wyświetlacz, co skutecznie utrudniało robienie zdjęć i zniechęcało do tej czynności.

W 2009 roku za pieniądze, które dostałem za zdaną maturę i dostanie się na studia, postanowiłem kupić lepszy aparat. Wybór padł na Canona S5 IS, a o wyborze zadecydowała jasna optyka, możliwość wgrania zmodyfikowanego oprogramowania CHDK, a także przyzwoita jakość zdjęć. Radość była wielka - w końcu miałem aparat, który robił naprawdę dobre zdjęcia, które oglądane - wtedy na monitorze CRT - wyglądały bardzo dobrze.

Lata mijały, aparat nieco się starzał. Obecnie telefony takie jak Nokia 808 Pureview oferują podobną, albo wyższą jakość zdjęć. Ponadto, promowany przez Canona w tamtych czasach tryb filmowy, dziś wywołuje conajwyżej uśmieszek politowania ze swoją rozdzielczością VGA, podczas gdy przeciętny telefon komórkowy pozwala nagrywać meteriały w rozdzielczości HD. Również i ten aparat nie obył się bez usterek (tak, mam zdolne rączki), choć tym razem usterka była niecodzienna. Używałem karty pamięci Sandisk Ultra II Plus, która była bardzo wygodna w użyciu jako pendrive, lecz intensywnie wykorzystywana, zaczęła pękać, a w rezultacie utknęła w slocie karty pamieci aparatu. Próba wyciągnięcia jej za pomocą pincety poskutkowała tym, że uszkodziłem slot (wygiął, a następnie złamał się jeden ze styków karty SD) i unieruchomiłem aparat na pół roku. Magiczna rączka mojego przyjaciela jednak naprawiła tą niedogodność i na 21. urodziny otrzymałem sprawny aparat.

Pewnego razu jednak wybrałem się do sklepu i w oczy trafił mi przeceniony Sony NEX-F3 i pod napływem chwili zdecydowałem się na zakup. Było to w maju 2013 roku i od tamtej pory jest to moje główne źródło zdjęć i filmów. Skok jakościowy jest chyba największy do tej pory - niestraszne są czułości ISO rzędu 3200, co było wartością niedostępną w poprzednim Canonie, a ostatnia czułość (1600) była znacznie bardziej szumiąca.

Jeśli ktoś doczytał te wypociny do tego miejsca, serdecznie gratuluję mu wytrwałości w moich technicznych przynudzaniach, lecz w tych wszystkich aparatach, przysłonach i migawkach chodzi bardziej o efekt końcowy, czyli zdjęcia. Oto niektóre ze zrobionych przeze mnie fotografii: